„To jest Pan!”. Po tych słowach Piotr rzuca się w morze i płynie na spotkanie ze Zmartwychwstałym. Zastanawia mnie szybkość podjęcia decyzji. Z jednej strony, widzimy jak Piotr ufa Janowi, przecież nie powiedział: „Zaczekaj, podpłyniemy bliżej, przyjrzymy się!”. W pewnym sensie maił do tego prawo, był niejako zwierzchnikiem pierwotnego grona apostołów. Z drugiej zaś strony sam temperament św. Piotra, skądinąd znany z różnych sytuacji życiowych opisanych na kartach Ewangelii, powoduje, że postępuje właśnie tak, a nie inaczej. Gdybyśmy pozostali tylko na tym poziomie, wyjaśniając dość szybkie działanie Szymona Piotra, to opis byłby niekompletny. Ani temperament, ani pewne utrwalone ludzkie relacje nie dają ostatecznej odpowiedzi. Gdzie tkwi szkopuł ?
Źródłem działania jest wiara. Żywa wiara, że Pan stoi na brzegu i czeka. On, czyli św. Piotr, nie chce czekać. Chce już być przy Panu. Dlatego nie zważając na okoliczności, co prawda założył wierzchnią szatę, popłynął na spotkanie z Panem.
Św. Jan relacjonuje, że po dopłynięciu do brzegu ujrzeli ognisko, a na nim ułożoną rybę i chleb. I znów, z jednej strony ryba i chleb, coś co jest dane człowiekowi, a z drugiej strony Chrystus mówi: „Przynieście jeszcze ryb, które złowiliście”. Bóg łączy w jedno wysiłek człowieka ze swoją dobrocią. Ale to nie wszystko, mamy jeszcze chleb. Ten Chleb, które z nieba zstąpił. Ten Chleb, który chce być spożywanym. Ten Chleb, który daje życie. Daje Tobie życie, daje życie światu.
Medytację przygotował al. Maksim Bolandz, pallotyn