W dzisiejszej Ewangelii Jezus jest niejako oblężony przez ludzką niewiarę. Z jednej strony atakują Go faryzeusze. Nie mogąc zaprzeczyć widocznym cudom, przypisują je Szatanowi. Jezus stara się im jasno wykazać, że ten wróg jest na tyle przebiegły, że nie będzie sam walczył przeciw sobie. Tylko Duch Boży może naprawdę wyrzucić złego ducha, od którego jest przecież nieskończenie silniejszy. Przeciwnicy Jezusa jednak nie chcą Go zrozumieć; zamiast tego robią wszystko, aby Mu nie uwierzyć. I to jest właśnie grzech przeciw Duchowi Świętemu.
Niestety, po odparciu faryzeuszów przychodzi atak z drugiej strony: własna rodzina Jezusa uznała Go za zagrożenie i postanowiła Go powstrzymać od wypełniania Jego misji, którą Jego krewni uważają za szaleństwo. Jezus jednak odpowiada w zupełnie niespodziewany i zarazem cudowny sposób: oto stwarza sobie nową rodzinę; rodzinę już nie cielesną, ale duchową, do której może należeć każdy, kto pełni wolę Bożą.
A nikt z ludzi nie pełnił woli Bożej tak doskonale, jak Maryja. Jezus w tym momencie dał Jej jeszcze większą godność, niż miała poprzednio; bo od tej pory będzie Ona dla Niego Matką w podwójny sposób – już nie tylko cieleśnie, ale przede wszystkim duchowo. W ten sposób jest Ona Matką również dla każdego z nas; Matką wielkiej, Bożej rodziny, czyli Kościoła.